Archiwum 17 lutego 2020


Dżuma Justyniana — fakty nie mity
Autor: andres
17 lutego 2020, 09:25

Dla wielu osób panowanie Justyniana Wielkiego w Bizancjum kojarzy się przede wszystkim z próbą odnowienia Cesarstwa Rzymskiego. Nie jest to dziwne, gdyż zdobył dawną rzymską Afrykę oraz Italię i część Hiszpanii. Tymczasem bilans 40-letnich rządów tego płowowłosego władcy nie jest tak jednoznaczny. Justynian owszem przyczynił się do powstania w Cesarstwie Bizantyjskim wielu budowli użyteczności publicznej oraz zreformowania tamtejszego prawa i armii. Obciążają go jednak porażki Imperium w wojnie z Persją (w tym stracenie na jej rzecz Antiochii), zlikwidowanie Akademii Platońskiej i pogańskiej świątyni Izydy oraz straszliwe opodatkowanie i schrystianizowanie Bizantyjczyków. Natomiast najmniejszą chlubę cesarzowi przynosi, że nazwano jego imieniem — dżumę Justyniana — będącą jedną z największych epidemii w dziejach ludzkości. 


Szlak pandemii


Zaraza rozpowszechniała się wzdłuż szlaków handlowych i była przenoszona przez kupców. Pierwsze przypadki tej odmiany dżumy zostały odnotowane w lipcu 541 r. w egipskim porcie Pelusion. Według Evagriusa Scholastyka zaraza została przywleczona na terytorium cesarstwa z Etiopii. Wkrótce potem pojawiła się w palestyńskiej Gazie oraz najludniejszym mieście Egiptu — Aleksandrii. Wraz z nastaniem kolejnego sezonu żeglarskiego na wiosnę 542 r. choroba rozlała się po Syrii i Azji Mniejszej. Przemieszczała się ona lotem błyskawicy i już w maju 542 r. dotarła o do Konstantynopola, a w następnych miesiącach rozprzestrzeniła się na Bałkany, Italię, rzymską Afrykę, Hiszpanię, Galię, Mezopotamię i Persję.

 

Zainfekowani mnisi. Osoby religijne były często najwyższymi grupami demograficznymi chorych, ponieważ musieli odprawiać ostatnie obrzędy chorych i umierających.


Przypuszczalna liczba ofiar


„Dżuma Justyniana” przyniosła straszliwe straty. Według Prokopiusza z Cezarei choroba prawie wybiła ludzkość, a w Konstantynopolu dziennie umierało najpierw 6 tys. a potem 10 tys. osób (ta cyfra pewnie jest przesadzona, dla porównania armia bizantyjska walcząca w Italii z Ostrogotami liczyła łącznie 16 tys. żołnierzy). Niestety nie posiadamy danych, które pozwoliłyby ocenić liczbę zmarłych (antyczni historycy nie byli zainteresowani przekazaniu rzeczywistej dokładnej liczby ofiar, podawane przez nich liczby świadczą bardziej o przerażeniu, jaką wywoływała choroba), z całą pewnością była ona wręcz apokaliptyczna. Szacuje się, że choroba mogła zabić nawet 40% wszystkich mieszkańców Konstantynopola i być może nawet 100 mln osób w świecie śródziemnomorskim. Epidemia z czasów Justyniana wybiła sporą część ludności ówczesnych miast, wywołała ona także duże spustoszenie na terenach wiejskich. Zapewne tam, gdzie gęstość zaludnienia była większa, to straty były dotkliwsze. Mniejsze straty poniosły ludy koczownicze.

 

Justynian I Wielki


W 544 r. liczba zarażonych w Konstantynopolu wyraźnie spadła. Jednak po kilku latach pandemia wróciła. W lutym 558 r. spustoszyła Konstantynopol, po czym ponownie dotarła do Azji Mniejszej. W mezopotamskim mieście Amida pod jej naporem w ciągu trzech miesięcy w 558 r. wymarło aż 35 tys. osób. Trzeci nawrót epidemii nastąpił w Italii i Galii w 571 r., a w Konstantynopolu w 574 roku. Po raz czwarty choroba zaatakowała w latach 590-592 w Italii i Syrii. W 597 r. epidemia zbierała przeraźliwe żniwo w Salonikach. Dopiero ok. 750 r. znikła ona ze świata śródziemnomorskiego. Podczas 210 lat pomiędzy 541 a 750 rokiem doszło do co najmniej 18 nawrotów pandemii w Bizancjum, czyli średnio dochodziło do epidemii co 11,5 roku. Podobną sytuację można było zaobserwować w średniowiecznej i nowożytnej Europie, gdy „czarna śmierć” zebrała największe żniwo po pierwszym zetknięciu się Europejczyków z dżumą w 1347, ale regularnie cyklicznie pustoszyła ona nasz kontynent aż do XIX wieku.

 

 

 

Przyczyny chorobotwórcze


Powstaje pytanie, z jaką chorobą należy identyfikować pandemię z czasów Justyniana. Można próbować to ustalić na dwa sposoby: albo przez izolację chorobotwórczego DNA ze szczątków ofiar zarazy, bądź przez retrospektywną diagnozę na podstawie symptomów chorobowych. Według wielu źródeł (12345) przypominały one objawy dżumy dymieniczej (pestis bubonica), która najprawdopodobniej wywołała również plagę „czarnej śmierci”. Choroba przenoszona była przez pchły, zainfekowane w wyniku kąsania chorych szczurów, wiewiórek, mysoskoczków, koszatek lub nieświszczuków czarnoogonowych. Dwa tygodnie od ugryzienia człowieka ujawniały się pierwsze oznaki choroby. Początkowo (6-8 godzin) były one nieswoiste, pojawiała się wysoka gorączka, pocenie się, dreszcze, rozszerzenie naczyń krwionośnych, bóle głowy, osłabienie. Później dochodziło do powiększenia węzłów chłonnych, które stawały się coraz boleśniejsze. Dżuma dymienicza mogła przybierać w tamtych czasach dwie postacie: septyczną (uogólniony zespół odczynu zapalnego, mikrozatory bakteryjne w końcówkach naczyń krwionośnych palców rąk i nóg oraz nosa, co prowadziło do zgorzeli) oraz płucną (krwiotoczne odoskrzelowe zapalenie płuc). Jedna i druga były w 100% śmiertelne. 

 


Żeby to na 100% potwierdzić — większy problem sprawiała izolacja chorobotwórczego DNA ze szczątków ofiar. Ponieważ nie znano miejsc pochówków z całą pewnością kryjących ofiary epidemii. Nie jest to dziwne, albowiem podczas pandemii zmieniano sposoby grzebania zmarłych. Zamiast chować ich w osobnych grobach, to zmarli byli grzebani w zbiorowych mogiłach, albo zrzucani do morza bądź paleni.

 


Zmieniło to dopiero znalezienie ponad 50 lat temu sześciu dobrze zachowanych szkieletów, które wydobyto ze starożytnego cmentarzyska Altenerding w okolicy Monachium. Szkielety pochodzą z początku panowania „justyniańskiej” dżumy, a ich badania genetycznie zostały  przeprowadzone przez monachijski zespół naukowców. W 2016 r. odkryli oni w DNA szczątków pałeczkę dżumy Yersinia pestis (Y. pestis) oraz zaczęli dowodzić, „że dżuma Justyniana miała o wiele większy zasięg niż dotychczas sądzono”. Opinia o większej śmiercionośni zarazy nie zostało jednak oficjalnie potwierdzona, ale brzmi nader ciekawie. To, że objawy choroby wywoływała bakteria Yersina pestis, w ostatnich latach potwierdziły również badania genetyczne światowej klasy profesorów Wagnera i Harbecka.

 

Globalny pływ zarazy


Z całą pewnością tzw. dżuma Justyniana zmieniła historię późnoantycznego świata. Na krótką metę doszło do braków w zaopatrzeniu w zboże i wino, co było rezultatem spadku liczby pracujących. Następstwem tego był wzrost wynagrodzenie za pracę i podwyżki cen. Podobne zjawisko można było zaobserwować w średniowieczu podczas „czarnej śmierci”. Armia Bizancjum uległa osłabieniu, co znacznie przedłużyło walki w Italii. Długoterminowe skutki dżumy były istotniejsze, niż te, które objawiły się rok po zakończeniu pierwszej fali zachorowań. „Dżuma Justyniana” była jednym z ważniejszych powodów, który doprowadził do radykalnej zmiany politycznej mapy świata w VI-VIII wieku. 

 


Epidemia najbardziej spustoszyła gęsto zaludnione tereny, mniej ucierpiały terytoria mniej zurbanizowane. Co więcej, przyrost ludności nie mógł skompensować strat demograficznych, gdyż kolejne nawroty epidemii zdarzały się co kilka lat. W rezultacie najbardziej osłabione stratami były najsilniejsze i najbardziej cywilizowane ówczesne mocarstwa, czyli Bizancjum i państwo Sasanidów. Straty mieszkających na peryferiach świata Słowian, Awarów czy Arabów były znacznie niższe. To spowodowało, że tym ludom udało się zniszczyć państwo perskie oraz znacząco osłabić Bizancjum, które straciło większość swojego terytorium i zostało ograniczone do Azji Mniejszej, Konstantynopola i niewielkiej części Bałkanów. Zapewne Longobardom czy Słowianom nie udałoby się tak skutecznie zająć Italię, czy Bałkany, gdyby tamtejsza ludność nie poniosła olbrzymich strat. Zmniejszenie się ludności państwa Sasanidów i Bizancjum było jednym z czynników, który spowodował szybkość podboju świata przez Arabów (Persja została podbita przez muzułmanów, a Bizancjum straciło na ich rzecz Egipt, Syrię, Afrykę Północną). Innym skutkiem „Dżumy Justyniana” była zagłada miast i ostateczny upadek cywilizacji antycznej. Zaraza w połączeniu z innymi czynnikami (klęski naturalne, najazdy, wojny) doprowadziły do skarlenia miast. Tym samym takiej potęgi jak Imperium Bizantyjskie z czasów Justyniana w czasach współczesnych już nigdy nie będzie.

 

P.S. Tekst wcześniej ukazał się na forum goldenline.pl. W ramach tej publikacji poddałem go częściowym zmianom w treści, zilustrowałem i sfilmowałem.